Marcin Gortat jednak to zrobi? „Tak się traci szacunek milionów ludzi”

Co najmniej sensacyjnymi należałoby nazwać doniesienia, które docierają do nas z otoczenia Marcina Gortata. Był gwiazdor NBA, a dziś… komentator życia publicznego (?) chce zrobić coś, czego nie wybaczą mu miliony rodaków. Po co? To raczy wiedzieć chyba tylko on sam. Przez lata był przecież w Polsce bardzo szanowany, nie tylko za osiągnięcia sportowe.

Jednak ostatnie wypowiedzi byłego koszykarza diametralnie pogorszyły jego wizerunek. Na początku czerwca, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, Gortat wywołał niemały skandal.

– Dochodzimy do punktu, gdzie małe miasteczka, czy małe miejscowości decydują mi o tym, czy moja żona, czy moje dziecko, ta kobieta będzie miała takie, czy takie reguły. To sorry, ale nie zgodzę się z tym i trzeba interweniować. Nie możemy na to sobie pozwolić – stwierdził wówczas Marcin Gortat.

Zaskakujące plany Gortata

Jak się jednak okazuje, ta kontrowersyjna wypowiedź mogła być nie tyle impulsywnym wyrazem frustracji, co świadomym elementem większego planu.

Według informacji zebranych przez dziennikarzy mPress.pl, Marcin Gortat jest poważnie przymierzany do startu w najbliższych wyborach parlamentarnych, które odbędą się jesienią 2027 roku. Celem byłego sportowca ma być zdobycie mandatu i zostanie posłem na Sejm RP.

Gortat podobno już od dłuższego czasu prowadzi rozmowy z przedstawicielami Platformy Obywatelskiej. Zaś jego mocno polaryzujące, „elitarne” poglądy miały przypaść do gustu otoczeniu Donalda Tuska.

Marcin Gortat posłem? Polityka wciąga legendę NBA

Z kolei sam Gortat – jak twierdzą źródła zbliżone do jego otoczenia – miałby być zainteresowany „aktywnym wpływem na kierunek, w jakim zmierza kraj”. Ponadto jest przekonany, że jego głos powinien ważyć więcej, niż – jak sam się wyraził – głos „osoby, która przez całe życie poruszała się w promieniu 30 kilometrów od rodzinnej wsi”.

Nietrudno zauważyć, że wypowiedzi Gortata wpisują się w narrację pogardy wobec elektoratu z tzw. Polski powiatowej – zwłaszcza wobec tych, którzy w ostatnich wyborach oddali głos na Karola Nawrockiego, zamiast „na kandydata elity”, czyli Rafała Trzaskowskiego.

Czy Polacy wybaczą byłemu sportowcowi te słowa? A może właśnie dzięki nim zdobędzie mandat posła w przyszłym Sejmie? Jeśli dostanie „jedynkę” w którymś z większych miast – wejście do Parlamentu ma właściwie pewne.