W ostatnim czasie wielu Polaków – mimo medialno-społecznej polaryzacji – obawiało się o stan zdrowia Tomasza Lisa. W pierwszym od dłuższego czasu wywiadzie, jakiego udzielił, dziennikarz przekazał bardzo smutne wieści dotyczące tej kwestii. Po serii udarów pojawiła się choroba, którą podejrzewano u niego od dłuższego czasu.
Przez lata znany i ceniony dziennikarz. Prowadził prestiżowy program publicystyczny na antenie TVP – „Tomasz Lis na żywo”. Wcześniej współpracował z Polsatem, który emitował jego inny autorski projekt pod tytułem „Co z tą Polską?”.
Dziś raczej w medialnym podziemiu. Lis udziela się co prawda w mediach społecznościowych. Prowadzi ponadto swój kanał na YouTube. Lecz na każdej z platform zainteresowanie jego opiniami spada. Nie ma to jednak znaczenia w obliczu problemów zdrowotnych, o jakich właśnie opowiedział.
Przypomnijmy, że Tomasz Lis ma za sobą aż 4 udary. Pierwszy z nich przeszedł w 2016 roku. W kolejnych latach dramaty się powtarzały. Natomiast ostatni udar miał miejsce w 2022 r. Co ciekawe – tuż po maratonie w Chicago, w którym dziennikarz wziął udział. Z biegania jednak… nie zrezygnował do dziś. Na domiar złego pojawiły się nowe dolegliwości, o których opowiada.
Tomasz Lis o swoim stanie zdrowia. Kolejna choroba atakuje dziennikarza
Wspomniany wyżej fakt, mianowicie brak rezygnacji z intensywnej aktywności fizycznej mimo zagrożenia, świadczy o determinacji Tomasza Lisa. Nie tylko w sporcie, ale i w życiu.
Niezmiennie robił to, co robi publicznie od lat nawet wtedy, gdy po kolejnym udarze czuł się fatalnie i był hospitalizowany. Mowa oczywiście o bezpardonowym atakowaniu w social mediach polityków prawicy.
Osobiste kłopoty nie wzbudzają u niego pokory, a wręcz przeciwnie. Z każdym kolejnym dniem jest jeszcze bardziej agresywny – przede wszystkim w internecie. W związku z tym powszechnie zaczęto zarzucać mu chorobę psychiczną. A przynajmniej niemożność panowania nad emocjami. Co ciekawe, Lis wcale nie wyparł tego problemu.
Lekarze rozłożyli ręce
Albowiem na pytanie o to, czy był na terapii, odpowiedział twierdząco. Zrobił to udzielając kolejnego wywiadu na kanale Żurnalista:
– Miałem jedną, czy dwie „randki”. […] Nie podobało mi się, nie podobała mi się ta konwencja. Bo musiałem wchodzić na poziom szczerości, który był dla mnie źródłem zażenowania i dyskomfortu – rozpoczął odpowiedź na pytanie Tomasz Lis.
Co widać na poniższym wideo, szybko jednak zrezygnował. A skoro udał się do terapeuty lub psychiatry dobrowolnie, nie musiał kontynuować leczenia. W związku z czym specjalista mógł tylko rozłożyć ręce. Nawet widząc, że rys charakterologiczny i aktywność publiczna Lisa mogą mocno niepokoić:
– Są sfery intymności, w których ja jestem dość konserwatywny. Podoba mi się taka powściągliwość Brytyjczyków. […] Nie wszystkie emocje muszą być na wierzchy i nie zawsze – sprecyzował Tomasz Lis.




