Prezydent elekt od samego początku daje Polakom sygnały na temat tego, jaka to będzie kadencja. Najnowszy wywiad Karola Nawrockiego odbija się bardzo szerokim echem. Niemałe zdziwienie musiało zapanować nawet w szeregach PiS.
Chaos, jaki panuje w naszym kraju w ostatnim okresie jest wręcz przytłaczający. Nie sposób wymienić wszystkich politycznych nieporozumień, kłótni czy afer tylko z ostatnich kilku miesięcy. Jak choćby ta wokół wyborów prezydenckich.
A właściwie ich wyników, czy jeszcze konkretniej: liczenia głosów. Motywowane głównie przez Romana Giertycha (KO) protesty wyborcze, apele o ponowne przeliczenie głosów, a nawet powtórzenie II tury.
Przez kilka tygodni nad Polską unosiły się czarne chmury. A politykom w to graj. Wtem w stół uderza prezydent elekt – Karol Nawrocki. O swoich zamiarach powiedział w poniedziałek w TV Trwam. Bo również jego męczą polityczne zabawy pomiędzy czołowymi frakcjami. Ciągnące się latami.
Jedni daną izbę czy sąd uznają, inni nie. Wtem ci drudzy wytykają pierwszym hipokryzję, gdyż uznali decyzję danej instytucji, gdy zapadała na ich korzyść. Pomieszanie z poplątaniem.
Prezydent elekt a chaos prawny
Aby uniknąć takiego prawnego – przepraszamy za to określenie – bajzlu, I Prezes Sądu Najwyższego ma wkrótce wystosować listy otwarte do liderów czołowych partii. Będą zawierały m.in. zaproszenie na rozmowy dotyczące reform w polskim wymiarze sprawiedliwości. Jednak jest jedno „ale”.
Mianowicie zachodzi ryzyko, a nawet jest bardzo prawdopodobne, że politycy znów nie dojdą do porozumienia. Czy to celowo, czy z faktycznych pobudek merytorycznych. Ba! Powiedzielibyśmy, że taki efekt rozmów przewidujemy. Najwyraźniej podobnie jak prezydent elekt Karol Nawrocki.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska planuje skierować listy otwarte do kluczowych polityków, zapraszając ich do rozmów na temat reformy – podał serwis wp.pl.
Karol Nawrocki zażąda referendum?
Sęk w tym, że po pierwsze: część polityków może ostentacyjnie odmówić rozmów z sędzią Manowską. Po drugie zaś: jak wyżej – wrogie obozy nie będą w stanie, lub nie wykażą woli dogadania się. Spory typu „uznajemy / nie uznajemy” są dla nich po prostu wygodne. Tak mówi o tym przyszły prezydent:
– Polacy są zmęczeni dyskusją wokół wymiaru sprawiedliwości. […] Jeśli politycy sobie z tym nie poradzą to – tak, jak zapowiadałem w kampanii wyborczej – zwrócę się z wnioskiem do polskiego Senatu o narodowe referendum w kwestii polskiego wymiaru sprawiedliwości – powiedział stanowczym tonem Karol Nawrocki.
To – jeśli nie pierwsza – to jedna z nielicznych inicjatyw demokracji bezpośredniej w takiej formie zaproponowana przez polityka tak wysokiego rangą w III RP. Czyżby w końcu z Polski, która w obliczu politycznych sporów przypomina jeden, wielki ośrodek bez klamek, udało się uczynić dobrze funkcjonujące państwo? Liczymy na słowność nowo wybranej głowy państwa.




