Nawrocki totalnie upokorzony. Decyzja Kaczyńskiego to szok nawet w szeregach PiS

Kiedy Prawo i Sprawiedliwość posyłało do boju Karola Nawrockiego jako swojego kandydata na prezydenta, już wtedy pojawiły się głosy krytyki. Kaczyński i spółka wspierali Nawrockiego, ile tylko mogli, lecz obecnie można zauważyć… że karta powoli się odwraca.

Nawet zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości psioczyli na Nawrockiego, mówiąc, że to człowiek bez większej charyzmy, który utonie wśród bezlitosnych pytań i kwestii, kiedy przyjdzie co do czego.

Niestety, ale doskonale widzą to także w samym PiS-ie, a już na pewno najlepiej dostrzega to sam prezes Jarosław Kaczyński.

Patrząc na najnowsze sondaże, trudno dziwić się prezesowi, że ma on ogromne obawy. Rafał Trzaskowski bowiem deklasuje Nawrockiego, w każdym badaniu wyprzedzając go o kilka ładnych punktów. Nawrocki nie tyle, co musi gonić prezydenta Warszawy, co odpierać atak Sławomira Mentzena.

W kuluarach mówi się o bardzo ważnej decyzji podjętej tuż przed wyborami, a wszystko ma być akcją ratunkową. Nawrocki już może się pakować…

Kaczyński zdecydował. Taki ruch przed wyborami to ewenement

Kaczyński już od kilku tygodni zdaje sobie sprawę, że źle wybrał i musi coś zmienić. Dziś w sztabie Prawa i Sprawiedliwości wiara w ewentualny progres Karola Nawrockiego jest już żadna. W związku z tym prezes i reszta pisowskiej wierchuszki mieli podjąć arcyważną decyzję i postawić wszystko na jedną kartę.

Dzisiaj rozmowy o Nawrockim dla Kaczyńskiego nie mają już większego sensu. Nie wierzy on w wygraną nad Trzaskowskim, dlatego znalazł inne wyjście. W ewentualnej drugiej turze chce zjednoczyć swoje siły ze Sławomirem Mentzenem i razem przy pomocy połączonych głosów pokonać kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Przedstawiciel Konfederacji to bowiem czarny koń tych wyborów, który reprezentuje cechy, jakich nie posiada Nawrocki. To ewenement w polskiej polityce, bowiem od kilkunastu lat kandydaci wystawiani przez partię Kaczyńskiego szli łeb w łeb z tymi od Tuska. Nawrocki jednak okazał się tak słaby, że nawet jego sztabowcy coraz częściej spoglądają na notowania kandydata Konfederacji, niż własnego.

Czytaj także: