Nie tak Jarosław Kaczyński wyobrażał sobie okres, w którym – jak się wydawało – władza Donalda Tuska chwieje się w posadach. Oto bowiem padły słowa, które całkowicie obnażyły politycznie prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
W dodatku rzeczone słowa wypowiedział nie byle kto, bo były premier polskiego rządu. Mało tego – zrobił to publicznie. Czyżby na naszych oczach polityczny czar lidera PiS pryskał?
W jakimś stopniu na pewno tak. Albowiem metody, na które polskie społeczeństwo latami dawało się nabierać, właśnie zostały ujawnione.
Na domiar złego – oczywiście patrząc z perspektywy Nowogrodzkiej – przed milionową publiką. O co konkretnie chodzi? Spieszymy wyjaśnić.
Sekret Kaczyńskiego wyszedł na jaw
Otóż szef Prawa i Sprawiedliwości latami stosował metodę, która – o dziwo – działała na miliony Polaków niczym dobra zanęta na wygłodniałego drapieżnika.
Mianowicie: nie stawiał, i nie miał zamiaru stawiać na pozyskiwanie nowego elektoratu poprzez propozycje programowe, a przede wszystkim zwracał się do twardego, betonowego wręcz elektoratu. Mechanizm ten wyjaśnia Leszek Miller, były premier RP:
– […] Trzeba pamiętać cały czas, że PiS jest inną partią, niż wszystkie inne działające w Polsce. Ta inność polega na tym, że oni nie mówią do nas, tylko mówią do swoich wyznawców – stwierdził Leszek Miller, komentując „marsz poparcia PiS w Warszawie”.
Następnie wieloletni lider SLD skwitował: „Wszystko, co Kaczyński dzisiaj powiedział nie jest po to, żebyśmy my na przykład zmienili sposób postrzegania tej partii. […] Tylko to jest po to, żeby wyznawcy PiS-u utrwalili się w swoich przekonaniach”.

