Letnie porządki w Koalicji Obywatelskiej czas zacząć? Wszystko na to wskazuje. Nowe doniesienia medialne nakreślają jasno, jakie ruchy premier Donald Tusk ma poczynić w pierwszej kolejności. Wielu mocno się zdziwi. A najmocniej może… Roman Giertych. Lecz nie tylko mecenasa spotka nagły wstrząs.
Szef rządu Koalicji 15 Października ewidentnie ma dość politycznej fuszerki, jaką fundowali Polakom w ostatnich miesiącach jego koalicjanci. Ba! Również w samym KO ma nastąpić „przewietrzenie szatni”.
POPULARNE DZIŚ: Osobista tragedia Justyny Dobrosz-Oracz. „Chciała być gwiazdą TVP na lata”
Doświadczony, wytrwany polityczny gracz – a takim jest przecież Donald Tusk – już po wyborach prezydenckich wiedział, że trzeba coś zmienić. I to natychmiast.
Tym bardziej w okresie, gdy politycy PiS… dziękowali Romanowi Giertychowi. Człowiekowi, który zupełnie na serio był w pierwszym półroczu 2025 r. przymierzany do funkcji ministra sprawiedliwości.
A zarazem posłowi KO. Ci z PiS-u (i nie tylko) masowo dziękowali mecenasowi za działania na rzecz osłabiania poparcia społecznego dla Koalicji Obywatelskiej. Oczywiście – jak nietrudno się domyślić – działania podejmowane nieumyślnie. O tym pisaliśmy m.in. TUTAJ.
Badania sondażowe pokazywały jasno: okręt, którego kapitanem jest Tusk nabiera wody i wkrótce zatonie. Stary numer z głosowaniem nad wotum zaufania niespecjalnie zadziałał. Później nastąpił zaskakująco długi okres bierności szefa rządu. A sondaże? Wciąż rośnie prawicy. Ale oto właśnie teraz premier energicznie zakasa rękawy. Będą zmiany. Dużo zmian. I będą to znaczące zmiany. Jakieś przykłady? Proszę bardzo! Przechodzimy do konkretów.
Rewolucja w KO – plany Tuska, co z Giertychem?
Przede wszystkim – na co wskazujemy wyżej – premier Tusk zamierza, użyjemy żargonu piłkarskiego, nieco przewietrzyć szatnię. Chodzi rzecz jasna o personalia. Pierwszy cel został już skonkretyzowany:
Pozbyć się tzw. zgniłych jabłek z kadr Koalicji Obywatelskiej. Tym średnio parlamentarnym terminem określa się ludzi, którzy długofalowo szkodzą wizerunkowi ugrupowania. Wpływając negatywnie na jego wyniki sondażowe i wyborcze. Choć tak naprawdę nie pełnią w partii żadnej istotnej funkcji. I tutaj dochodzimy do wątku pt. Roman Giertych. Co z nim – wiemy na jakieś 90 procent.
Otóż w sejmowych kuluarach mówi się – zresztą już od co najmniej połowy czerwca br. – że dla Giertycha jest to pierwsza i ostatnia kadencja w Sejmie w roli posła z list KO / PO. Sympatycy środowiska premiera są w tej kwestii podzieleni.
Jedni cenią zaangażowanie mec. Romana Giertycha – chociażby ws. protestów wyborczych po przegranej Rafała Trzaskowskiego. Inni zaś dostrzegają, że ten polityczny „jeździec bez głowy” przyniósł Koalicji Obywatelskiej więcej szkód, niż pożytku. Skutecznie zniechęcając do KO centrowy elektorat swoją agresywną narracją. Zdaje się, że Donald Tusk należy właśnie do tej drugiej grupy.
PO przystępuje do konsumpcji
Oczywiste jest, że Roman Giertych najpewniej pozostanie posłem KO do 2027 r. Gdyż wtedy wypada konstytucyjny termin wyborów parlamentarnych. Wcześniej Tusk się go nie „pozbędzie”. Będzie natomiast podejmował inne, jeszcze ważniejsze zadania.
Jak chociażby „wchłanianie” do swojego obozu struktur oraz posłów dotychczasowych koalicjantów. Mowa tutaj przede wszystkim o ludziach z Polski 2050. Którzy – co tu kryć – nie są gotowi iść za „wyklętym” Szymonem Hołownią w ogień.
Tym łatwiej będzie Donaldowi Tuskowi przekonać choć część z nich – a także parlamentarzystów związanych z PSL (i byłą Trzecią Drogą) do połączenia sił przeciwko prawicy. A więc PiS-owi i Konfederacji. Przypomnijmy, że rozwiązana w połowie czerwca Trzecia Droga – czyli PSL+Polska 2050 – to 33 mandaty. Szef KO i obecnego rządu ma zatem o co walczyć. Rozpoczynając rozmowy już teraz i oferując poszczególnym personom „biorące” miejsca na listach – może ograć wszystkich.




