Już początkiem czerwca, gdy Donald Tusk ogłaszał po 1,5 roku rządów, że „teraz wezmą się do roboty”, rozgorzały dyskusje na temat potrzeby zmiany premiera. Według informacji Roberta Mazurka (dawniej RMF FM, dziś Kanał Zero), taką wolę wyrażała większość posłów PO. Nowy premier dałby świeżość, nieco wzmocnił mandat tego rządu. Tylko kto miałby zastąpić Tuska?
I w tym właśnie był szkopuł. Szczególnie słabe nastroje w koalicji rządzącej były tak przed, jak i po niedawnym – bardzo słabym niestety – expose Donalda Tuska. Tym, które wygłosił po przegłosowaniu wotum zaufania dla jego rządu po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich.
– Rozmawiam prywatnie z posłami, a nawet ministrami z Platformy Obywatelskiej. Oni widzą tę potrzebę, oni chcieliby zmiany premiera. […] Ale kto? Kto miałby nim zostać? Kto w ogóle odważyłby się zadeklarować gotowość, nie bojąc się Donalda Tuska – zastanawiał się wtedy wspomniany Robert Mazurek w swoim programie na Kanale Zero.
W istocie – trudno było odszukać w głowie nazwisko któregokolwiek z prominentnych polityków PO, który reprezentowałby taki format, by stanąć na czele rządu. Skoro zatem nie wymyślili nic sami zainteresowani, zrobili to za nich ludzie bardziej obiektywni, którzy nie drżą o posiadane posady.
Padło nazwisko nowego premiera. To on zastąpi Tuska?
Głos w tej sprawie zabrało wielu. I wcale nie chodzi jedynie o publicystów, dziennikarzy, szeregowych posłów czy domorosłych komentatorów życia politycznego.
– W mojej opinii, na ten moment nie ma możliwości utworzenia rządu większościowego bez udziału Sławomira Mentzena i Konfederacji. […] To właśnie oni prawdopodobnie będą rozdawać karty w negocjacjach koalicyjnych po wyborach parlamentarnych 2027 – powiedział na Kanale Zero Krzysztof Stanowski.
A chyba nikt nie wierzy, że prawicowcy z Konfederacji usiądą do stołu z tak negatywnie wyrażającym się o nich Tuskiem. W sprawie wysadzenia szefa PO z urzędu Prezesa Rady Ministrów wypowiedział się również sam zainteresowany.
Ponadto głos zabrał wieloletni premier naszego kraju – bezpośredni poprzednik Donalda Tuska, jego były doradca. Mowa oczywiście o Mateuszu Morawieckim, jednym z liderów PiS-u.
Tak prawica wróci do władzy. Konfederacja może stawiać warunki
Na pytanie o to, czy Krzysztof Bosak powinien zostać szefem nowego – wspólnego rządu prawicy, premier Mateusz Morawiecki odpowiedział jasno: „Jeśli można by w ten sposób odsunąć od władzy Tuska, to jak najbardziej”. Słowa te padły zaledwie tydzień temu. Jest zatem jasne, że PiS jest skłonny do wielkich ustępstw, byle tylko przestać być w opozycji. Co na to Konfederacja?
Otóż jeszcze w listopadzie 2023 r. Krzysztof Bosak, po spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim powiedział, że „nie ma szans na wspólny rząd”. Teraz jednak rosnąca w siłę partia Sławomira Mentzena zmieniła optykę. Nie wyklucza już koalicji z PiS-em. Z bardzo prostej przyczyny.
Przede wszystkim dlatego, że chcą za wszelką cenę odsunąć od władzy Donalda Tuska. Po drugie zaś: mogą już stawiać warunki. A będą nimi prawdopodobnie: stanowisko Prezesa Rady Ministrów dla Bosaka, teka ministra finansów dla Mentzena.




