Wrzawa po zatwierdzeniu pierwszej decyzji nowego ministra sprawiedliwości – Waldemara Żurka. Znany sędzia z Krakowa, który od kilku dni oficjalnie zarządza resortem, wprawił w osłupienie przede wszystkim opozycję.
Miał zacząć od rozliczania polityków związanych z poprzednią władzą. Zrobił jednak coś, co pozornie ku temu nie zmierza. Lecz – paradoksalnie – podniosło ciśnienie wielu osobom po prawej stronie sceny politycznej.
Pojawiają się głosy o politycznej korupcji, kupowaniu sobie przychylności w środowisku, a nawet niemoralnym ruchu ze strony Waldemara Żurka.
POPULARNE DZIŚ: Premier Morawiecki w żałobie. „Dziś odeszła moja Mama”
Pierwsza decyzja ministra Waldemara Żurka i oburzenie na prawicy
Wczoraj Polskę obiegły zdumiewające informacje. Dotyczące rzeczonej, pierwszej głośnej decyzji Waldemara Żurka, podjętej po objęciu funkcji ministra sprawiedliwości.
Mowa o przyznaniu podwyżek dla aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa oraz Prokuratury. Ich pensje wzrosną o równe 1000 złotych netto miesięcznie. Co w tym kontrowersyjnego?
Otóż – zdaniem wielu – minister Żurek w ten sposób kupuje sobie przychylność nowego narybku w środowisku prawniczym. Stosując najłatwiejszy sposób: przyznanie lekką ręką znaczących podwyżek wynagrodzeń dla przygotowujących się do zawodu prokuratora czy sędziego.
Polityczna korupcja, kupowanie sobie przychylności środowiska za pieniądze podatników. Waldemar #Żurek to przypadek prawdziwie odrażający. Oby okazało się, że błędnie mierzy aplikantów swoją miarą. pic.twitter.com/4O3z0R61ah
— Marcin Palion (@MarcinPalion) August 2, 2025
Przeciwnicy rządu zwracają również uwagę, że Waldemar Żurek otrzymał tekę ministra sprawiedliwości, by przywracać praworządność. Tymczasem jedną z pierwszych decyzji przesuwa publiczne pieniądze tam, gdzie uważa za stosowne. Choć na dobrą sprawę jeszcze nie rozsiadł się w fotelu ministra.




