Rząd obecnej koalicji znalazł się pod niebywałym ostrzałem. Świecić oczami za dziesiątki koleżanek i kolegów musi premier Donald Tusk. Z kolei przegrane przez Rafała Trzaskowskiego wybory prezydenckie tylko przelały czarę goryczy. Szef rządu nie mógł dłużej czekać.
Wytrawny gracz, którego – jak sam mówi – „w Europie nikt nie ogra”. Wygląda jednak na to, że premier Tusk właśnie poległ na własnym poletku. Jasny i czytelny komunikat, który właśnie puścił w świat, po prostu nie pozostawia wątpliwości.
Ba! To, co teraz się dzieje, Donald Tusk zapowiadał już w połowie maja. Przed nami prawdziwe, polityczne trzęsienie ziemi.
Wygląda na to, że ogłoszona dopiero co dymisja wiceministra rolnictwa to dopiero początek. Michał Kołodziejczak był jednym z najmniej lubianych członków tego rządu. Nie tylko biorąc pod uwagę odbiór społeczny, ale i stosunek wewnątrzpartyjny do wieloletniego lidera AgroUnii. Słowa Donalda Tuska nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości co do tego, co będzie dalej.
Tusk i nagły wstrząs rządem. Co będzie dalej?
Już przed II turą wyborów prezydenckich szef rządu zapowiadał zmiany w swoim gabinecie oraz poszczególnych resortach. Prawdopodobnie jednak jeszcze wówczas nie przewidywał katastrofy, jaka spotkała wczoraj Szymona Hołownię, którego Trzecia Droga w praktyce popadła w polityczny niebyt.
Czytaj także: Nocny komentarz Hołowni po upadku jego partii. Internet buchnął śmiechem
Głosowane kilka dni temu wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska to był dopiero początek „wzmacniania społecznego mandatu” obecnej władzy. Teraz „czas na przemoc”. W postaci decyzji personalnych oczywiście.
Co może być zaskoczeniem dla wielu Polaków, acz niekoniecznie dla samych zainteresowanych – czyli ministrów oraz innych osób zatrudnionych w koalicyjnym rządzie. W obliczu kłopotów sondażowych i wizerunkowych rząd w istocie ma „wziąć się do roboty”, ale już w mocno okrojonym składzie. Jak bowiem mówił niespełna miesiąc temu cytowany przez polsatnews.pl premier Tusk:
[…] Powstał rząd duży i reprezentatywny, i w istocie mogę przyznać, że jest on za duży.
Kiedy rekonstrukcja i kto może obawiać się o stołki?
Donald Tusk oświadczył, że postąpi zgodnie z przedwyborczymi zapowiedziami. Wówczas właśnie mówił o tym, że trzeba będzie zredukować m.in. liczbę wiceministrów, a być może nawet całe resorty. Zaznaczył jednak, że dopiero po zakończeniu kampanii. Teraz – czego nie ukrywa – pozbędzie się z szeregów KO tych, którzy jego zdaniem szkodzili w ostatnich miesiącach najbardziej.
– To właśnie masowych roszad i dymisji obawiali się początkiem czerwca politycy PSL-u czy lewicy. […] Atakując Tuska, a nawet podważając sens jego dalszego pozostania na czele rządu pogrozili Platformie palcem, chcąc zyskać pewność, że na planowanej rekonstrukcji stracą najmniej. Premier nie wytrzymał presji, musi nie tylko „coś zmienić”. Musi zmienić bardzo dużo – komentuje Marcin Palion, redaktor naczelny portalu mPress.pl.
Natomiast już od wielu miesięcy media donoszą o tym, że w pierwszej kolejności zmiany mają dotkną resort edukacji. Z kolei najwięcej funkcji stracą reprezentanci Nowej Lewicy oraz – co dziś zdaje się oczywiste – Trzeciej Drogi. Sytuacja, w której PSL tak wytrawnie ograł Polskę 2050 tylko potwierdza spekulacje sprzed wyborów prezydenckich.




