Rząd skazany na porażkę? Niekoniecznie! „Tusk opracował genialny plan na te wybory”

Wielu ekspertów i publicystów politycznych już wiele miesięcy temu grzebało obecny rząd żywcem. Spekulowano, że – jeśli w ogóle dotrwa do końca kadencji – będzie to ostatnia okazja do rządzenia na długie, długie lata. Takie opinie nie wzięły się znikąd. 

Przede wszystkim sondaże. Ku rozpaczy wielu, którzy życzą obecnej władzy dobrze, „zużycie” rządu Donalda Tuska nastąpiło rekordowo szybko. Już przed upływem 1. roku badania wskazywały, że notowania koalicji zamiast zwyczajowo rosnąć lub się utrzymywać – spadają.

Dodatkowo agresywna i bardzo aktywna opozycja. Zwłaszcza w mediach społecznościowych. Wielki boom na Telewizję Republika. Która z niszowej stacji niemalże z dnia na dzień stała się czołową pod względem oglądalności telewizją informacyjną w Polsce.

Wcześniej PiS i jego sojusznicy – przynajmniej będąc w opozycji – taką „tubą” nie dysponowali. Finansowe wsparcie od widzów było tak ogromne, że nagle Republika walczy o widza ramię w ramię z TVN24 czy Polsatem News. TVP Info często pozostawiając daleko w tyle. I w końcu te przeklęte 100 konkretów na 100 dni. Które – co musiał przyznać sam premier – nie zostały zrealizowane.

Nie może zatem dziwić, że w obozie rządzącym zapanowała lekka panika. Bo skoro nie ma jeszcze półmetku rządów, a już większość sondaży wskazuje, że PiS z Konfederacją wezmą przytłaczającą większość mandatów w Sejmie w 2027 r., to co będzie za te niespełna 2,5 roku? Otóż – jak się okazuje – jest plan. Jaki? Spieszymy wyjaśnić.

Jak nie przegrać w 2027. Czyli „plan B” Donalda Tuska

Przeprowadzona właśnie rekonstrukcja rządu nie dała pożądanego efektu. A takim miał być powiew świeżości i niejako „czysta karta” dla szefów poszczególnych resortów, będących nowymi twarzami w obecnym rządzie. Większość z nich to już jednak politycy znani i niemal równie mocno „zużyci”, co ich szef. Skoro nie wyszło, premier ma w planie uruchomić „plan B”.

Mowa o „podmiance” szefa rządu na ostatniej prostej przed wyborami parlamentarnymi. O tym, kto miałby przejąć stery pisaliśmy już dziś – choć w nieco innym kontekście – w TYM ARTYKULE >.