Strona głównaKrajEksperci ostrzegają Polskę po zamachu na premiera Słowacji: Sygnał alarmowy

Eksperci ostrzegają Polskę po zamachu na premiera Słowacji: Sygnał alarmowy

Po środowym zamachu na premiera Słowacji Roberta Fico, rozgorzały dyskusje na temat bezpieczeństwa europejskich liderów. Eksperci nie tylko komentują to, co stało się wczoraj w miejscowości Handlove. Przestrzegają również innych liderów regionu – jak Donald Tusk czy Andrzej Duda. 

15 maja był dniem, w którym cała Europa wstrzymała oddech. Seria strzałów oddana do premiera Słowacji to wydarzenie bez precedensu w ostatnich dekadach na Starym Kontynencie. Na szczęście stan polityka jest już oceniany jako stabilny.

Premier Robert Fico miał dużo szczęścia. Jednakże zaraz po ataku, w wielu krajach zaczęto dyskutować o tym, czy europejscy politycy są dziś dostatecznie dobrze chronieni. Eksperci ostrzegają szczególnie liderów Polski – jak premier Donald Tusk czy prezydent Andrzej Duda.

Dyskusje po zamachu na Fico: czy polscy politycy są bezpieczni?

Nie od dziś wiadomo, że ogromne podziały mają miejsce również w Polsce. Ponadto nasz kraj w ostatnich latach jest szczególnie narażony na prowokacje, a przede wszystkim próby destabilizacji ze strony wschodnich służb (Białoruś, Rosja). Wieloletni ochroniarz najważniejszych osób w państwie, a także ekspert w tej dziedzinie, udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce. Jego zdaniem atak na Fico to sygnał alarmowy dla polskich służb.

– Jeśli procedury ochrony są zachowane, bardzo trudno jest przeprowadzić bezpośredni zamach na premiera – powiedział Maciej Górski z Fundacji AT-System Group. Górski to wieloletni ochroniarz VIP-ów i autor programów szkoleniowych. – Takie zdarzenie musi budzić najwyższy niepokój w służbach w Polsce. To destabilizacja sytuacji bezpieczeństwa u naszego sąsiada – przestrzegł.

Zwrócił ponadto uwagę na moment ataku, który jeden ze świadków uwiecznił na nagraniu. Ocenia, że zabrakło w tej chwili prawidłowego rozpoznania. W takiej sytuacji, jeden agent staje pomiędzy premierem a tłumem. Zasłania przy tym część ciała osoby chronionej. Kolejny agent jest za osobą, obserwuje zagrożenia na przedpolu, a w razie czego nawet szarpiąc za pasek od spodni, odciąga osobę chronioną, rzuca na ziemię i zasłania własnym ciałem. W tłumie powinni być obecni agenci incognito, którzy zareagowaliby, widząc wyciągnięcie broni komentuje Maciej Górski.