Śmierć Kacpra Tekielego poruszyła całą Polskę. Alpinista zginął 17 maja, jego ciało zostało odnalezione następnego dnia. Mąż Justyny Kowalczyk planował zdobyć wszystkie czterotysięczniki Alp przed 40 rokiem życia.
Poszukiwania Kacpra Tekielego rozpoczęły się 17 maja. Okazało się, że mężczyzna zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku. O śmierci wspinacza wszyscy dowiedzieli się 18 maja. Dziś odbył się pogrzeb męża Justyny Kowalczyk.
Polska biegaczka przed ceremonią poprosiła żałobników o nieprzynoszenie kwiatów na pogrzeb jej męża. Kacper Tekieli kochał zwierzęta, Justyna Kowalczyk poprosiła o darowizny na rzecz schroniska dla zwierząt. Żona alpinisty wygłosiła również poruszające przemówienie.
– Jeszcze kilka dni przed przyszedł do domu spełniony. Nawet gdy robił wszystkie karkołomne rzeczy, to cele musiały być spełnione. Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed „czterdziestką”. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża Wiem, że Kacper dla Was zrobiłby to samo. Będziemy żyć tak, jak nauczył nas Kacper. Będziemy jeździć i zdobywać świat. Hugo miał cudownego tatę – powiedziała biegaczka.
Poruszający napis na urnie z prochami Kacpra Tekielego
Pogrzeb był naprawdę wzruszający, urna z prochami 38-latka została wystawiona na katafalku w kaplicy. Można było zauważyć kamienny kopczyk, który zapewne kojarzą wszyscy miłośnicy gór. „Fakt” wyjawił jaki napis widniał na urnie. Tekst, który się tam znalazł sprawia, że do oczu napływają łzy.
– Był najcudowniejszy – można było zauważyć na cinerarium.
Właśnie tymi słowami Justyna Kowalczyk pożegnała swojego męża w dzień, w którym cały świat dowiedział się o jego śmierci.