Jeden z najlepszych napastników świata, bezsprzecznie najlepszy piłkarz reprezentacji Polski. Robert Lewandowski w ostatnich latach wyrobił sobie niebywałą pozycję na światowym rynku piłkarskim, ale i w kadrze narodowej. Zdaje się jednak, że czas na zmiany, bo oto Michał Probierz przejął stery w drużynie biało-czerwonych. Jego słowa nie pozostawiają złudzeń.
Ostatnie miesiące to jedne z najgorszych dla polskiej reprezentacji od wielu, wielu lat. Toksyczny klimat, jaki panuje w kadrze przypomina czasy, w których selekcjonerem był Franciszek Smuda, Waldemar Fornalik (tu głównie ze względów sportowych) czy „późny” Leo Beenhakker. Zanim zapomnieliśmy o Michniewiczu, odszedł Fernando Santos.
Co ciekawe, Czesław Michniewicz odszedł w cieniu skandalu. Mimo, że przecież osiągnął z reprezentacją Polski na Mundialu w Katarze historyczny wynik. Po ponad trzech dekadach udało nam się wyjść z grupy. Niestety, jak to często bywa, poszło o… pieniądze.
Michał Probierz kontra Lewandowski – będą zmiany
Nie będąc blisko reprezentacji Polski, a raczej wewnątrz niej, trudno ocenić. Od dłuższego czasu odnosiliśmy jednak wrażenie, że to Robert Lewandowski rozstawiał kolejnych selekcjonerów po kątach. A powinno przecież dziać się na odwrót. Teraz nadszedł nowy czas, czas selekcjonera Michała Probierza. A co za tym idzie z perspektywy „Lewego”?
Otóż nie ma już wyboru. Musi się dostosować. Jego „rządy” nie przynosiły kadrze narodowej sukcesów. Atmosfera pogarszała się z każdym kolejnym rokiem, gdy obecny zawodnik FC Barcelony czuł się „większy”, ważniejszy i wręcz nie do ruszenia w reprezentacji Polski. Ganił innych, własne błędy jakby mu „umykały”.
– Nie może być tak, że jakikolwiek zawodnik jest „większy” od klubu, że jest „większy” od reprezentacji narodowej – powiedział Probierz. Trudno tych słów nie odbierać jako adresowanych do konkretnego zawodnika. Który to – jak huczy piłkarskie środowisko – w ostatnich latach miał seryjnie „zwalniać” kolejnych selekcjonerów. Przede wszystkim Jerzego Brzęczka. Spory udział miał mieć też w pożegnaniu Czesława Michniewicza. Ostatni – Santos – miał w dużej mierze odejść sam, mając dość babrania się w tym bagienku.
Lewy na emeyture!!!
Hmmm. Pan Lewandowski niech z odrobiną Honoru i z J…mi podziękuje Polskiej Reprezentacji. Tylko trzeba mieć odrobinę Honoru