Strona głównaSportPiłka nożnaPaulo Sousa zachwycony. Wieści o rezygnacji Santosa dotarły do niego błyskawicznie

Paulo Sousa zachwycony. Wieści o rezygnacji Santosa dotarły do niego błyskawicznie

Wieści o prawdopodobnej rezygnacji Fernando Santosa z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski obiegają media lotem błyskawicy. Nie tylko nasze, krajowe, ale również te portugalskojęzyczne. Przypomnijmy, że Paulo Sousa, poprzednik Czesława Michniewicza, też porzucił naszą kadrę narodową z dnia na dzień.

Wieści o tym, że Santos prawdopodobnie nie poprowadzi w kolejnych meczach reprezentacji Polski, spadły na nas w niedzielę rano jak grom z jasnego nieba. Co więcej, największe media podają już nazwę nowego pracodawcy portugalskiego szkoleniowca. 

Fernando Santos, według nieoficjalnych wciąż doniesień, ma na dniach podpisać kontrakt z saudyjskim Al-Schabab. O tym, dlaczego Santos odszedł z reprezentacji Polski już pisaliśmy. Co ciekawe, niekoniecznie skusiły go wyłącznie arabskie petrodolary.

Paulo Sousa może odetchnąć z ulgą 

O nagłej decyzji doświadczonego i utytułowanego Santosa mówi już niemal cały piłkarski świat. Najgłośniej o sprawie jest oczywiście w Polsce i Portugalii. Z ulgą odetchnął najpewniej Paulo Sousa, który przez długie miesiące był nienawidzony przez polskich kibiców. Z kolei w oczach wielu rodaków zyskał wizerunek nielojalnego i pazernego.

Tymczasem sytuacja w PZPN-ie dowodzonym przez Cezarego Kuleszę się powtarza. Z dnia na dzień odejść chce kolejny szkoleniowiec, kolejny Portugalczyk. W obliczu takiego szoku większość kibiców zapewne zapomni o „dezercji” Sousy. Zamiast natomiast się pieklić, może zaczniemy analizować, dlaczego kolejni trenerzy już po kilku miesiącach pracy nie chcą mieć nic wspólnego z polską federacją. 

Co się dzieje w PZPN? Kolejna „dezercja” to nie przypadek?

Fernando Santos zdawał się w pierwszych tygodniach być na tyle zniesmaczony klimatem panującym w Polskim Związku Piłki Nożnej, że nie spełnił nawet danej na początku obietnicy, według której przez całą kadencję miał mieszkać w Warszawie.

Cóż, na oficjalnej konferencji prezes Kulesza zaprezentował go jako „Felipe Santosa”. Od tego głupstwa wszystko się zaczęło.

Czy Paulo Sousa, po tym jak Zbigniewa Bońka na stanowisku szefa PZPN zastąpił Cezary Kulesza, podjął decyzję o odejściu z podobnych pobudek? Tego nie możemy wykluczyć. Warto jednak pamiętać, że Sousa w podobny sposób rozstał się nieco wcześniej z francuskim Bordeaux