Weteran polskiej lekkoatletyki Piotr Małachowski nie zdołał awansować do finału rzutu dyskiem na igrzyskach olimpijskich w Tokio. 38-latek nie był w stanie przejść fazy kwalifikacyjnej już na trzeciej dużej imprezie z rzędu.
– Lecimy walczyć o medal dla Polski – mówił Małachowski przed wylotem do Tokio – Stać mnie nawet na 67 metrów. Tylko muszę przestać chcieć zawsze wygrywać. Jestem w lepszej formie niż ta z 2019 roku, gdy uzyskałem taki rezultat po raz ostatni.
Niestety, Polak w rzeczywistości nie był w stanie zbliżyć się do takiej odległości. W pierwszej próbie nie dorzucił nawet do 62. metra. Małachowski swój najlepszy rzut w konkursie oddał w trzeciej serii, ale było to jedynie 62,68 metra. Ostatecznie zajął dopiero 9. miejsce w pierwszej grupie.
W teorii Małachowski może jeszcze awansować, ale w drugiej grupie kwalifikacyjnej nie brakuje znakomitych zawodników, dlatego Polak musiałby liczyć na cud. Na trybunach dopingował go m.in. młociarz Paweł Fajdek.
– Przegrałem z warunkami, ale przede wszystkim sam ze sobą. Na rozgrzewce rzuciłem dobrze, a potem? Nie było takiego pozytywnego stresu, jaki mam zwykle przed zawodami. Mam 38 lat, nie ma się czemu dziwić. Oby Bartłomiej Stój wszedł do finału, oby był Polak w walce o medale – powiedział smutny Małachowski.
Finał konkurencji został zaplanowany na jutro. Początek zawodów o godzinie 13:15.