Antoni Piechniczek w rozmowie z portalem „Onet Sport” skomentował wybór Cezarego Kuleszy na stanowisko prezesa PZPN. Były selekcjoner reprezentacji Polski życzy mu, żeby był odważny w trakcie swojej kadencji.
Piechniczek nie był obecny, żeby pożegnać ustępującego ze stanowiska Zbigniewa Bońka, ponieważ ma obecnie zapalenie ścięgna Achillesa i chodzi o kulach. Były selekcjoner przyznał, że podróż byłaby dla niego uciążliwa, ale posiedzenie PZPN, na którym wybrano nowego prezesa, oglądał w telewizji.
– Boniek był potrzebnym prezesem na określone czasy, podobnie jak wcześniej Grzegorz Lato, którego odsądzano od czci i wiary. A przecież także odegrał pozytywną rolę w PZPN. Za jego kadencji byliśmy organizatorami Euro 2012 i pod względem organizacyjnym nikt nam nie mógł nic zarzucić. Nie znam trenera, piłkarza, czy działacza, który byłby niezadowolony. Z kolei Boniek sprawdził się w kolejnych latach – przyznał Piechniczek – Oczywiście ma racje, że wyzwania leżą po stronie piłki klubowej, z drugiej stronie kluby mają rację, broniąc się w ten sposób, że muszą sprzedawać najlepszych piłkarzy, aby spiąć budżet i móc egzystować na tym rynku. Nowy prezes ma większe rozeznanie w piłce klubowej i jakby nie było w historii białostockiej piłki zapisał się złotymi zgłoskami. Wszyscy go darzą wielkim uznaniem. Trzymam kciuki, żeby równie wielkie sukcesy osiągnął jako szef PZPN.
Według Piechniczka, najważniejszą sprawą dla Kuleszy w pierwszym roku sprawowania swojej władzy będzie awans reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Katarze. Choć nie on jest selekcjonerem, to musi zrobić wszystko, żeby Biało-Czerwoni pojechali na mundial.
– Może nie ma na to bezpośredniego wpływu, ale stoi przed nim zadanie wygrania eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Nie wyobrażam sobie, choć w piłce różne rzeczy się dzieją, żeby miałoby nas zabraknąć na tym turnieju. Życzę prezesowi i ekipie, którą zmontuje, żeby pojechała na mundial. Turniej jest już za rok, więc fajnie byłoby przeżywać podobne emocje, jakie przeżywaliśmy podczas tegorocznych mistrzostw Europy, z zastrzeżeniem dobrej gry naszej reprezentacji. Poza tym z awansem wiążą się spore gratyfikacje finansowe – stwierdził były trener.
– Nieraz trzeba wejść do szatni i kiedy trzeba zrugać, a kiedy trzeba pochwalić. Na pewno nie można się bawić z zawodnikami w „Wersal” i trzeba nazywać pewne rzeczy po imieniu – radzi Kuleszy Piechniczek – Krótko mówiąc nie ma się co pieścić za bardzo, bo szczerze mówiąc, naszych piłkarzy traktuje się za bardzo pobłażliwie. Można od nich więcej wymagać i powiedzieć: „panowie, w klubach zarabiacie wielkie pieniądze, może to wyglądać inaczej, ale gra w reprezentacji Polski, która miała tyle sukcesów wymaga określonych zachowań i zaangażowania.