Tomasz Hajto znalazł się w sytuacji dramatycznej i co do tego nie ma wątpliwości. Na domiar złego, społeczeństwo bynajmniej nie chce pomóc byłemu reprezentantowi Polski, uczestnikowi Mundialu 2002. Wręcz przeciwnie. Dziś nie słynie ze swych dokonań sportowych, a – w oczach wielu – z faktu, iż potrącił ponad 15 lat temu staruszkę, lub (jak kto woli) „j…nął babę na pasach…”. Co więcej, zmaga się z problemami finansowymi, co jeszcze bardziej napędza niektórych do pastwienia się nad nim. Anonimowość w sieci dodaje animuszu.
Piłkarzem był solidnym. Nie był to wirtuoz ani na skalę polską, ani tym bardziej europejską. Godnie reprezentował jednak nasz krajowy futbol za granicą, notując dobre sezony chociażby w barwach niemieckiego Schalke 04. Dziś nie cieszy się szacunkiem większości rodaków. Dlaczego? Otóż 4-5 lat temu ktoś postanowił… zniszczyć mu życie.
W jaki sposób? Otóż nieustannie przypominając sprawę z 2007 roku, gdy udziałem Tomasza Hajty był dramatyczny wypadek. W Łodzi potrącił on na pasach 74-letnią kobietę, której życia nie udało się uratować. Na domiar złego w świat poszła bujda, jakoby ówczesny piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego nie poniósł za to żadnych konsekwencji. Co jest nieprawdą. No i wreszcie, z całej tej tragedii uczyniono – w naszej opinii niskich lotów – mema. Temat ciągle wraca, przy każdej możliwej okazji, pod każdą publikacją o nim. Hajto bez wątpienia nigdy o tym nie zapomni. Nie zapomniałby zapewne i tak. Ale te okoliczności… To jest po prostu piekło.
Tomasz Hajto, wypadek, wyrok, konsekwencje – stan na wrzesień 2023
„J…nął babę na pasach i nie poniósł za to żadnych konsekwencji” – takie „superśmieszne” hasło od kilku lat krąży po sieci. Zyskało popularność bodajże wtedy, gdy Hajto najczęściej komentował wraz z Mateuszem Borkiem mecze piłkarskiej reprezentacji Polski.
Sęk w tym, że nie ma w tym stwierdzeniu ani nic zabawnego (szczególnie dla rodziny tragicznie zmarłej staruszki i samego Hajty), ani… prawdziwego. Sugerowano, że „piłkarz może więcej” i dlatego uniknął pobytu za kratami. Z żelazną konsekwencją przez lata – pół-żartem, pół-serio – przypominano, że „j…nął” i nie poniósł konsekwencji. Prawda jest jednak taka, że Tomasz Hajto poniósł konsekwencje za wypadek, który spowodował.
Jakie konsekwencje za wypadek poniósł Hajto?
- Sąd skazał piłkarza za potrącenie 74-latki, która wtargnęła na pasy
- Zdarzenie miało miejsce 15 lutego 2007 r. na rogu ulic Dachowej i Rzgowskiej w Łodzi
- Tomasz Hajto usłyszał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata
- Ponadto nałożono na niego karę grzywny w wysokości 7 tys. zł
- Orzeczono także wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów przez 1 rok
Mało? Fakty są jednak takie, że w tego typu przypadkach bardzo rzadko orzeka się karę bezwzględnego pozbawienia wolności. I nie ma tu wielkiego znaczenia to, czy sprawca jest słynnym piłkarzem, aktorem, celebrytą. Mało kto wie, lub mało kto chce wiedzieć, ale wtedy Tomasz Hajto sprawiał wrażenie bardzo poruszonego tym, co się stało i nie pozostał na sali nawet na ogłoszenie wyroku (mógł wyjść, gdyż wyrok usłyszał wcześniej od prokuratora). – Wolał iść do domu z powodu obecności dziennikarzy. Pan Tomek poczuwa się do winy. Cały czas przeżywa tę sytuację – mówił jego adwokat, Jarosław Bielski.
Dlaczego rodacy fundują mu koszmar do dziś? Wiedzą chyba tylko oni sami. Nie życzę nikomu, by bez jasno określonej przyczyny, był tak bezlitośnie traktowany. Nikomu.