Strona głównaSportTokio 2020Fabian Drzyzga: "Świat się nie skończył, bo są rzeczy ważniejsze niż sport"

Fabian Drzyzga: „Świat się nie skończył, bo są rzeczy ważniejsze niż sport”

Rozgrywający siatkarskiej reprezentacji Polski Fabian Drzyzga udzielił wywiadu dla „TVP Sport”, w którym wypowiedział się na temat swoich odczuć po nieudanych dla niego i dla kadry igrzyskach olimpijskich w Tokio.

– Jak się czuję? Chyba każdy sportowiec wie, że porażki trzeba przełknąć. Z tą nie jest inaczej. Muszę szukać motywacji w kolejnych etapach kariery. To były igrzyska. Turniej inny, magiczny, ale jeden z wielu. Nie jest mi lekko z porażką, ale wiem, że muszę podnieść głowę do góry i dalej robić swoje. Świat się nie kończy – przyznał szczerze Drzyzga.

Polska, która jest aktualnym mistrzem świata, odpadła w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich w meczu z Francją i nie udało jej się zdobyć medalu. Złoto zdobyli właśnie Trójkolorowi, którzy w meczu finałowym pokonali Rosję.

– Jak już kiedyś podkreślałem, ja sam siebie nie będę oceniać. Wielu ekspertów i znawców naszej pięknej dyscypliny może na mój temat powiedzieć wiele. Ja kładę się spać spokojny. Jestem bardzo rozczarowany i wkurzony tym, że do domu z Tokio wróciłem szybciej niż planowałem, ale nie będę się kajać przed ludźmi, którzy uznają, że zagrałem słaby turniej czy mecz. Każdy ma prawo oceniać moją osobę jak chce. To nie zmieni mojego nastawienia i mojej głowy. Nie mam z tym problemu. W końcu każdy wykonuje swoją pracę – zarówno eksperci, jak i ja jako siatkarz. Wszyscy robimy to najlepiej jak potrafimy – dodał rozgrywający.

Fabian Drzyzga przyznał, że po powrocie z Tokio bardzo pomogła mu rodzina. Dzięki czasowi spędzonemu ze swoimi bliskimi siatkarz mógł się wyciszyć i naładować baterię po nieudanych igrzyskach olimpijskich.

– Świat się nie skończył, bo są rzeczy ważniejsze niż sport. Rodzina zdała egzamin celująco, o wiele lepiej niż my w Tokio. Wsparcie, które dostałem, jest niesamowite. Samo słowo „dziękuję” nie wystarczy. Mam nadzieję, że najbliżsi wiedzą, jak bardzo mi pomogli. Najtrudniejsze były pierwsze dwa, trzy dni, co na pewno potwierdziłaby moja żona. Trzeba się jednak otrzepać i robić swoje dalej – stwierdził Drzyzga.

Podobne artykuły