Wojciech Szczęsny, co niemal oczywiste, w pierwszym wywiadzie po transferze do FC Barcelony wypowiedział się o Robercie Lewandowskim. Jak bowiem wiadomo, panowie przez najbliższy rok będą wspólnie reprezentować barwy hiszpańskiego klubu. „Szczena” znany jest z tego, że mówi to, co myśli. Zgoła inaczej ma natomiast „Lewy”. Poważny zgrzyt już na starcie?
W weekend świat obiegła sensacyjna, choć spodziewana już kilka dni wcześniej wiadomość. Polski bramkarz, Wojciech Szczęsny, wrócił ze sportowej emerytury i zasilił szeregi FC Barcelony. Uratował Barcę po tym, jak poważnej kontuzji doznał jej podstawowy bramkarz – Niemiec Marc-Andre Ter Stegen.
Dziennikarze od razu zaczęli prześcigać się w tym, kto jako pierwszy zdoła przeprowadzić z Wojciechem Szczęsnym wywiad po jego oficjalnym transferze do „Dumy Katalonii”. Udało się to Polakom – Łukaszowi Wiśniowskiemu, Tomaszowi Włodarczykowi oraz Mateuszowi Święcickiemu. Wyluzowany piłkarz aż nadto szczerze odpowiadał na pytania.
Raczej jasne było, że jednym z pierwszych pytań dziennikarzy będzie to, jaką rolę w transferze odegrał występujący w FC Barcelonie już od 2 lat Robert Lewandowski. Panowie doskonale znają się przecież z wieloletnich wspólnych występów w reprezentacji Polski. Kilka razy grali również przeciwko sobie w Lidze Mistrzów.
Szczęsny o Lewandowskim i transferze do Barcy
Odpowiedź Wojciecha Szczęsnego na pytanie o to, jaki wpływ „Lewy” miał na jego decyzję o wznowieniu kariery sportowej i podpisaniu kontraktu z Barceloną zadziwiła nawet prowadzących rozmowę. Zwykle bowiem – na przykład gdy do Barcy dołączali utalentowani Argentyńczycy – mówili o wielkiej roli Leo Messiego lub innego rodaka występującego w barwach Dumy Katalonii. Słuchaliśmy romantycznych historii o tym, jak to Messi czy Suarez przekonywali kolejne gwiazdy do zasilenia szeregów FC Barcelony. A Szczęsny?
– Robert dzwonił do mnie i rozmawialiśmy, ale myślę że… Ciężko mi powiedzieć. Wydaje mi się, że ta decyzja byłaby podobna, gdyby Roberta tutaj nie było, albo gdyby Robert nie dzwonił – powiedział Wojciech Szczęsny w wywiadzie, który ukazał się na kanale Foot Truck. W dalszej części wypowiedzi dolał jeszcze oliwy do ognia.
„No wiadomo, że dzwonił i próbował przekonać” – powtórzył, potwierdzając tym samym, że wcześniejsze słowa nie były niefortunnym przypadkiem. – Nie wiem, ile w tym procent było jego, a ile jakiegoś takiego dziwnego przeznaczenia – skwitował wątek Szczęsny.
Te słowa mogą zaskakiwać o tyle, że również małżonki obu piłkarzy dobrze się znają. Anna Lewandowska i Marina Łuczenko widywały się nie tylko na meczach reprezentacji Polski. Utrzymywały również kontakty na gruncie prywatnym. Więzi te prawdopodobnie jeszcze bardziej zacieśnią się po tym, jak Szczęśni już zadomowią się w Katalonii.