Tak gorąco pod kołnierzykiem, a właściwiej mówiąc – pod fartuchem – Magda Gessler nie miała od dawna. Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że zarząd TVN (Discovery) postawił jasny warunek w sprawie programu Kuchenne rewolucje.
Swoje autorskie show – Kuchenne rewolucje – prowadzi na antenie TVN-u od grubo ponad dekady. Dzięki temu zyskała ogólnokrajową popularność, którą zresztą szybko nauczyła się skutecznie monetyzować. Wiele wskazuje jednak na to, że koniec nadejdzie znacznie szybciej, niż jeszcze kilka miesięcy temu ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Koniec „Kuchennych rewolucji”? Magda Gessler w opałach
Kontrowersyjna prowadząca przez lata bardzo pewnie czuła się w roli gospodyni kulinarnego show. Albowiem „świetnie się ono oglądało”, według wszelkich statystyk. Najnowsze dane nie napawają jednak szczególnym optymizmem. Ani samej Magdy Gessler, ani jej szefów. Podał je serwis WirtualneMedia.pl. Na czym polega problem?
Otóż Kuchenne rewolucje pozostają jednym z niewielu programów emitowanych przez TVN, które wciąż gromadzą średnio przynajmniej 1 mln widzów. Prognozy są jednak fatalne. „Jesienne odcinki „Kuchennych rewolucji” Magdy Gessler gromadzą 1,15 mln widzów, o 300 tys. osób mniej niż rok temu” – podaje branżowy portal „Wirtualne Media”. Przypomnijmy, że ubiegła jesień to wciąż czas covidowych obostrzeń.
TVN czeka na poprawę. Co tym razem wymyśli prowadząca „KR”?
Wygląda zatem na to, że oglądalność rekordowo niegdyś popularnych Kuchennych rewolucji w kolejnych ujęciach może spaść poniżej 1 mln. A to próg, poniżej którego – mówiąc subtelnie – włodarze TVN-u schodzić by nie chcieli. Ponadto: im mniej od okrągłego miliona, tym większe prawdopodobieństwo, że kolejne sezony nie będą już produkowane. Gessler musi zatem zrobić coś, by na nowo przyciągnąć kolejne setki tys. widzów.
Tylko co? Czy energiczna prowadząca jest jeszcze w stanie czymś nas zaskoczyć? Było już demolowanie lokali, rzucanie talerzami, raz nawet poślizgnęła się wchodząc do restauracji, wydając przy tym ogromny wrzask. Ten fragmenty odczuwalnie – acz chwilowo – zwiększały zainteresowanie programem. Co teraz zrobi gospodyni „rewolucji”?