W Polsce nieprzerwanie mówi się o tym, że Donald Tusk po powrocie z Brukseli zrobi wszystko, by wyrwać władzę z rąk Zjednoczonej Prawicy. Były premier miałby raz jeszcze stanąć na czele rządu tworzonego większościowo przez Platformę Obywatelską. Czy jednak na pewno?
Prawo i Sprawiedliwość – jeśli kogokolwiek – miało w kontekście najbliższych wyborów parlamentarnych obawiać się właśnie Donalda Tuska. Wieloletnie przewodnicząci Rady Europejskiej, a także premier naszego kraju „powrócił na białym koniu”, lecz sondażowe wyniki kierowanej przez niego partii wciąż nie powalają.
Kto nowym premierem? Donald Tusk ma ustąpić miejsca
Jak podała we wtorek Telewizja Republika, nawet w przypadku zwycięstwa koalicji na której czele stoi Tusk, ten wcale nie musi stanąć na czele nowo utworzonego rządu. Dlaczego?
Dziennikarze konserwatywnego medium przypuszczają, że Donald Tusk podczas konwencji w Białej Podlaskiej niejako „namaścił” na ewentualnego nowego premiera Rafała Trzaskowskiego. – Skończył się już czas przygotowań – odgrażał się podczas konwencji Tusk. Po nim przemawiał właśnie obecny prezydent stolicy.
„Republika” sugeruje, że nie jest przypadkiem, iż szefową kampanii sił antyrządowych została bliska współpracownica prezydenta Trzaskowskiego z Ratusza – Wioletta Paprocka.
