Powszechna mobilizacja w Rosji okazała się klapą już w pierwszych godzinach po jej ogłoszeniu. Przed kilkoma tygodniami Rosjanie masowo uciekali z kraju. Teraz ziszcza się kolejny – czarny z punktu widzenia Kremla – scenariusz.
Władimir Putin, choć przez wielu uważany za wybitnego politycznego stratega, nie przewidział wielu przeszkód, które może napotkać w trakcie eskalacji agresji na naszych wschodnich sąsiadów. Wojna w Ukrainie trwa już blisko 9 miesięcy, a rosyjska armia wciąż bije głową w mur.
Putin wpadł we własne sidła
Prawdopodobnie rosyjski dyktator wyobrażał sobie, że bardzo znaczące zwiększenie liczebności armii pomoże osiągnąć upragnione cele militarne. Nie przewidział jednak jednego.
Mianowicie nowo zmobilizowani poborowi nie mają przeszkolenia. A to dopiero początek kłopotów – donosi niezalezna.pl, powołując się na informacje zebrane przez brytyjski wywiad.
Brytyjskie ministerstwo obrony informuje o fatalnej sytuacji w armii okupanta, która atakuje Ukrainę. Rosyjskie siły zbrojne mają problem z zapewnieniem przeszkolenia dla żołnierzy powołanych w ramach „częściowej mobilizacji”, a regularny jesienny pobór jeszcze je spotęguje – czytamy.
Latest Defence Intelligence update on the situation in Ukraine – 05 November 2022
Find out more about the UK government's response: https://t.co/azUGd12qz5
🇺🇦 #StandWithUkraine 🇺🇦 pic.twitter.com/KfoLL2P3zH
— Ministry of Defence 🇬🇧 (@DefenceHQ) November 5, 2022
Co gorsza (oczywiście z perspektywy Putina) zdecydowana większość potencjalnych poborowych nie chce iść na front. Rosyjscy mężczyźni niezbyt ochoczo stawiają się nawet do wojskowych jednostek uzupełnień. Taka sytuacja to dla Putina PR-owy cios mokrą ścierką w twarz. Bo przecież stać za nim miał cały naród. Jakby tego było mało, taka sytuacja znacząco obniża morale tych już walczących.