Czy Angela Merkel i jej ludzie nie spodziewali się, że opozycja w Polsce aż tak źle będzie radzić sobie bez Donalda Tuska? Tak uważa Marcin Rola, który udzielił nam dziś wywiadu. Znany prawicowy dziennikarz wyraził mocną opinię, z której jasno wynika, że za powrotem Tuska na krajowe podwórko stały… służby niemieckie.
Gdy w 2014 roku Donald Tusk opuszczał kraj, wiadomo było, że nieco osłabi tym ruchem Platformę Obywatelską. Ale chyba mało kto wówczas przypuszczał, że zaledwie dwa lata później potężną partię liberalną prześcignie w sondażach Nowoczesna Ryszarda Petru. Już wtedy przeciwnicy rządów PiS przeczuwali, że szykują się długie lata posuchy.
Donald Tusk był już jednak mocno osadzony w brukselskich strukturach. Najpierw został wybrany na pierwszą kadencję Przewodniczącego Rady Europejskiej, potem na drugą. Po jej upłynięciu zaangażował się jeszcze w szefowanie Europejskiej Partii Ludowej. Co prawda były premier „podszczypywał” jeszcze z zagranicy za pomocą Twittera, ale niewiele to dawało. PiS wciąż na czele. Postanowił zatem (czy też ktoś zrobił to za niego?) wrócić do Polski. Marcin Rola uważa, że Tusk otrzymał zadanie pt. „władzę nad Wisłą odzyskać mają odpowiedni ludzie”. Znacznie bardziej przychylni Berlinowi, niż rządzący obecnie.
Donald Tusk wysłany do Polski przez rząd w Berlinie?
– Jak ja zobaczyłem, że Tusk wraca… Zobacz: facet, który ma kupę kasy. Mógłby dostać kolejną posadkę za kilkadziesiąt tysięcy euro w byle jakiej administracji europejskiej / brukselskiej. […] I nagle jest przesuwany do nas, na kwestie polskie. No to przepraszam, ale tu raczej służby niemieckie brały w tym udział – powiedział w rozmowie z mPress.pl Marcin Rola, założyciel i red. naczelny telewizji wRealu24.
https://www.youtube.com/watch?v=URCkyl9p10A
Dodał, że to oczywiście tylko jego opinia. Przypomniał natomiast, jak dobre relacje – już od wielu lat – łączą Donalda Tuska i Angelę Merkel. Oboje nie powiedzieli o sobie złego słowa w przestrzeni publicznej. Z kolei decyzje podejmowane przez obecnego szefa PO, gdy był jeszcze premierem naszego kraju, wielu określało wprost jako proniemieckie. Mowa tu głównie o likwidowaniu lub odsprzedawaniu na rzecz obcego kapitału państwowych przedsiębiorstw konkurencyjnych wobec niemieckich – tj. kopalnie czy stocznie.