Sędzia Tomasz Szmydt, który przed kilkunastoma dniami uciekł na Białoruś, stał się niemalże celebrytą. W negatywnym tego słowa znaczeniu. Dziś, dosłownie przed momentem, podzielił się relacją z wizyty w konsulacie RP w Mińsku.
Dla Putina i Łukaszenki – pożyteczne narzędzie propagandowe. Dla Polaków – zdrajca i prawdopodobny szpieg obcego wywiadu. Szmydt nie kryje się z tym, że jest zadowolony ze swojej decyzji oraz zdrady kraju. Na bieżąco dzieli się momentami ze swojego „nowego życia” za wschodnią granicą. Dziś posłużył się profilem na Facebooku.
Przed momentem wyraził oburzenie z powodu tego, jak został potraktowany w Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej w białoruskim Mińsku. Udał się tam celem złożenia dokumentów. Były to pisma; do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Ministra Sprawiedliwości.
Szmydt w polskim konsulacie. Kolejny osobliwy wpis sędziego
Mimo, że podczas konferencji sprzed niespełna dwóch tygodni złożył publiczną deklarację zrzeczenia się stanowiska sędziego, Tomasz Szmydt wciąż przedstawia się jako sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ponadto zarzuca władzom Polski łamanie przepisów nie tylko krajowego, ale i międzynarodowego.
„Dzisiaj chciałem złożyć dokumenty w Konsulacie Polski w Mińsku. Pisma skierowane do Rzecznika Praw Obywatelskich i Prokuratora Generalnego. W mojej sprawie Rząd Polski naruszył szereg przypisów zarówno prawa międzynarodowego, jak i krajowego” – rozpoczął wpis Tomasz Szmydt.
„Niestety polski dyplomata Krzysztof Ożanna (odmówił? – przyp. red.) przyjęcia dokumentów i rozmowy. Na pytanie, czy otrzymał zakaz rozmowy ze mną nie odpowiedział, uciekając do windy. Pseudodemokracji w akcji” – skwitował sędzia-uciekinier. Załączył też rzeczone dokumenty: