Donald Tusk działał i działa na rzecz niemieckich służb specjalnych? Takie zarzuty padły pod jego adresem. Co ciekawe – były premier, a obecnie szef Platformy Obywatelskiej – nie potrafi skutecznie odeprzeć zarzutów.
Znany dziennikarz śledczy – Wojciech Sumliński – od lat zarzuca politykom PO działalność na rzecz obcego wywiadu. Zarówno Bronisław Komorowski, jak i Donald Tusk – co dziennikarz opisuje w swoich publikacjach – nie są politykami niezależnymi. Co ciekawe, Sumliński bierze pełną odpowiedzialność za swoje słowa i – jak powiedział – „marzy o tym, by mieć możliwość udowodnienia ich prawdziwości przed sądem”.
Wojciech Sumliński: Donald Tusk to niemiecki agent
Iście szokujące słowa usłyszeliśmy w telewizji wRealu24. Wojciech Sumliński, jeden z najpopularniejszych konserwatywnych publicystów w kraju, komentował powrót Donalda Tuska do krajowej polityki. Przyznał, że widzi w tym nie tylko ogromny tupet byłego premiera, ale i jasny sygnał Berlina. Tusk miał zostać przysłany na ratunek tonącej opozycji. Zarówno Tuska, jak i Komorowskiego, dziennikarz nazywa szubrawcami i przestępcami. Nie boi się odpowiedzialności karnej, bo… obaj panowie nie chcą konfrontacji w sądzie. – Wtedy wszystko wyszłoby na jaw – tłumaczy taką postawę byłych prezydentów i premierów Wojciech Sumliński.
Sumliński zarzuca Donaldowi Tuskowi działalność na rzecz niemieckich służb specjalnych. Tusk przed laty, gdy zaczynał swoją karierę polityczną na początku lat 90., miał uzyskać pożyczkę od niemieckiej CDU na budowę swojej nowej partii politycznej.
Sumliński zarzuca byłemu premierowi również kontakty ze światem przestępczym (o czym mówił w pamiętnym sejmowym przemówieniu Śp. Andrzej Lepper). Zarówno w wypowiedziach publicznych, jak i w swojej książce „Niebezpieczne związki Donalda Tuska”, Wojciech Sumliński wprost pisze o tym, że Donald Tusk był i jest człowiekiem Berlina w Polsce. A także, że z tego układu obecny szef PO nie ma już możliwości się wyplątać.
PiS w końcu wyciągnie konsekwencje?
Prowadzący program zapytał Sumlińskiego wprost, dlaczego – jego zdaniem – PiS nie wyciąga wobec takich ludzi jak Tusk czy Bronisław Komorowski konsekwencji. – Przecież tak hucznie zapowiadali to w kampaniach wyborczych – zwrócił uwagę dziennikarz.
W tym wątku Sumliński ma bardzo prostą tezę. Mianowicie uważa (czym jest bardzo zawiedziony), że rządzący naszym krajem politycy są sparaliżowani strachem. Boją się Berlina i Brukseli. Muszą tłumaczyć się, a wręcz bronić, w obliczu planowanych zmian w ustawie medialnej. Co zatem byłoby, gdyby przed wymiarem sprawiedliwości stanąć musiał wieloletni „Król Europy”? To nie byłyby przelewki, bo w przypadku byłego premiera w grę wchodziłyby nie sądy powszechne, a Trybunał Stanu.