W najnowszym wywiadzie jeden z kolegów po fachu Anny Przybylskiej – zapytany o to, jaka była na co dzień – użył nietypowego sformułowania. Takiego, które najpewniej po jej śmierci nie wyszło z ust żadnej osoby, która została poproszona o publiczne wspominanie zmarłej niemal 8 lat temu aktorki.
Anna Przybylska. Wspomnienia o niej powracają co jakiś czas. Na jej temat wypowiedział się publicznie już niemal każdy, kto miał z nią styczność. Najnowsza wypowiedź jest jednak na tyle oryginalna, że przytoczyć ją musimy. Nie usłyszeliśmy bowiem pustych frazesów.
Czytaj także: Koroniewska poniżyła Macieja Dowbora. Oglądały to tysiące ludzi
Anna Przybylska była… nietypowe słowa kolegi z pracy
O tym, że była przesympatyczna i dowcipna wspominało wiele osób. Chociażby Cezary Pazura czy Kuba Wojewódzki. Tym jednak razem wobec Ani Przybylskiej kolega z planu użył określenia całkowicie nieszablonowego. Tak, przyznaję, musiałam sięgnąć do słownika synonimów. Rozmowa, której fragment przytoczę wyemitowana została w TVP.
[irp posts=”14855″ name=”W takich warunkach mieszka teraz Amaro. Te zdjęcia zaskoczą wielu”]
O wszystkich wymienionych wyżej, pozytywnych cechach wiemy wszyscy. Do tego była ciepła, pomocna, i tak dalej. To świetnie, że znajomi i szeroko rozumiane środowisko o tym pamięta. Natomiast Paweł Wawrzecki (znany choćby z roli doktora Kidlera w „Daleko od noszy” czy tytułowego Bułkowskiego w „Buła i spóła”) wyszedł poza ramy.
W taki sposób nie określił jej jeszcze nikt
Otóż rzeczony aktor, zamiast popadać w głęboką nostalgię, zdradził bardzo ciekawe kulisy pracy z Przybylską. Zatem nie dość, że była empatyczna i pomocna, to jeszcze za wszelką cenę nie chciała wchodzić w drogę innym. I tutaj Wawrzecki niekoniecznie mówił wyłącznie o głębszych, życiowych kwestiach, ale tak przyziemnych, jak praca na planie serialu.
[irp posts=”14900″ name=”Lombard. Życie pod zastaw. Zbigniew Buczkowski udzielił zaskakującej wypowiedzi”]
Anna Przybylska miała starać się z całych sił, by nie utrudniać pracy innym. Jeśli były duble, to rzadko z jej winy. – Ania nie miała obaw, ale też nie miała czegoś takiego, że plamiła, jak to nazywamy, że wchodziła w szkodę, wszystko było dla niej akuratne – powiedział aktor. Co to znaczy „akuratne”. Otóż ni mniej, ni więcej, a po prostu jasne, dokładne. Scenariusz traktowała zatem jako coś, co należy zrealizować solidnie i na czas.