Michał Probierz zawsze był postacią wyrazistą. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski z rzadka gryzie się w język i zwykle mówi to, co faktycznie zaprząta mu na tę chwilę głowę. Jednakże na jednej z konferencji prasowych doprowadził do sytuacji, w której dziennikarzom dosłownie opadły szczęki.
Za nami zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski. Zagraliśmy – jakkolwiek to zabrzmi – trudne mecze z Wyspami Owczymi (2-0) i Mołdawią(1-1). Do tych pierwszych musieliśmy lecieć, drugich zaś podjęliśmy przed własną publicznością. Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić, że z takimi właśnie rywalami będziemy grać w tej grupie „o życie”.
Tak jednak było. Nie udało się zdobyć 6 punktów, na które liczyliśmy, a zaledwie 4. Szczególnie kompromitujący był wczorajszy remis z Mołdawią. Tym bardziej, że biało-czerwoni dostarczyli tych „emocji” kibicom, którzy wypełnili po brzegi Stadion Narodowy.
Michał Probierz zrobił show na konferencji prasowej
Nasz nowy selekcjoner to człowiek szczery, niemający obaw przed mówieniem tego, co myśli. Na wczorajszej, pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył m.in., że doskonale znaliśmy atuty Mołdawian. Mimo tego nie potrafiliśmy ich skutecznie zneutralizować.
Jednakże to nie na wczorajszej konferencji prasowej Michał Probierz dał sławetne show. Mało kto wie, że gdy był jeszcze trenerem ligowym (prowadził Jagiellonię Białystkok), na pomeczowym spotkaniu z prasą (był to lipiec 2014 r.) obecny selekcjoner… ni stąd, ni zowąd zaczął mówić po niemiecku. Jest to język, który oczywiście zna. Po co to zrobił?
Otóż w ten sposób chciał zamanifestować swój sprzeciw wobec środowiska piłkarskiego w Polsce, które wciąż uważa zagranicznych trenerów za lepszych tylko dlatego, iż właśnie pochodzą z zagranicy. – Lepiej trenują, bo mówią w obcym języku? – pytał z niedowierzaniem Michał Probierz, kierując słowa do dziennikarzy, którzy wciąż deprecjonowali tak zwaną polską myśl szkoleniową.