Dziś raz jeszcze przeanalizujemy sprawę Andrzeja Leppera. Polityka, który miał rzekomo targnąć się na własne życie w sierpniu 2011 roku. Jego ciało znaleziono w warszawskiej siedzibie Samoobrony, a więc partii politycznej, na której czele stał.
Media od razu zaczęły forsować oficjalną wersję prokuratury, która zresztą pozostaje oficjalną do dziś. Z kolei śledztwo ws. podejrzanej śmierci byłego wicepremiera zamknięto już wiele lat temu. Komu za życia naraził się Andrzej Lepper? Gdyby rozejrzeć się po sali Sejmowej sprzed dwóch kadencji, można by powiedzieć: wszystkim. Lub prawie wszystkim.
On sam jednak, na około 2,5 roku przed śmiercią, wymienił konkretne nazwisko. Nazwisko człowieka, który – jak wówczas Lepper powiedział – „nie spocznie, dopóki go nie wykończy”. A także będzie zmierzał do całkowitego zniewolenia Polaków.
Piękny początek i tragiczny koniec Andrzeja Leppera
Początek lat dwutysięcznych był złotym okresem w politycznym życiu Andrzeja Leppera. Jego „chłopska” jak ją wtedy nazywano partia rosła w siłę. Lider Samoobrony wiedział, w jaki sposób mówić do ludzi i jak z nimi rozmawiać.
W efekcie, w 2006 roku został wicepremierem w rządzie PiS, na czele którego stał Kazimierz Marcinkiewicz. Koalicja szybko się jednak rozpadła i już w roku 2007 wszystko zaczęło się sypać. Lepper padł ofiarą prowokacji, którą – jak utrzymywał do końca – zorganizowali jego niedawni koalicjanci. O sprawach takich jak afera gruntowa czy seksafera w Samoobronie słyszał prawdopodobnie każdy.
Bardzo popularna w ostatnich latach stała się teza, że Andrzej Lepper „wydał na siebie wyrok” swoim legendarnym przemówieniem w Sejmie, które wygłosił na kilka lat przed śmiercią. Masowo oskarżał tam czołowych polityków Platformy Obywatelskiej czy Lewicy o branie łapówek oraz przekręty przy wyprzedaży majątku narodowego. Dostało się Donaldowi Tuskowi, Januszowi Lewandowskiemu czy nawet Leszkowi Balcerowiczowi. Istnieje jednak jeszcze jedno, zdecydowanie mniej popularne nagranie:
W dodatku powstało nieco później – na niespełna 3 lata przed śmiercią szefa Samoobrony. Co więcej, wprost powiedział, kto chce się go pozbyć. A tym kimś miał być Jarosław Kaczyński i – jak mówił nieżyjący dziś polityk – „jego ludzie”.
Co stało się w siedzibie Samoobrony?
Musimy jednak pamiętać, że wtedy, w warszawskiej siedzibie Samoobrony, mogło wydarzyć się wszystko. Nawet jeśli Andrzej Lepper nie zdecydował się ta tak dramatyczny krok i nie wykonał go z własnej woli. Należy pamiętać, że – co przyznał chociażby dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński – Lepper „grał ryzykownie”. Potwierdzono, że utrzymywał kontakty z tak zwanym dzikim wschodem, czyli służbami specjalnymi Białorusi i prawdopodobnie Federacji Rosyjskiej. Wiele wskazuje na to, że pozyskiwał od nich różne tajne dokumenty i informacje. A jak wiadomo – z tamtejszą bezpieką nie ma żartów. Równie możliwy jak to, że Andrzej Lepper musiał zginąć na zlecenie kogoś z „krajowego podwórka”, jest scenariusz o którym mówił właśnie Sumliński.
Według niego, Lepper po prostu nieudolnie posługiwał się tajnymi materiałami. Miał dosłownie „wymachiwać” nimi w Sejmie i wprost mówić o tym, co się w nich znajduje. Czyżby ktoś nie chciał dopuścić, by choćby najmniejsze ich fragmenty trafiły do opinii publicznej?