Reprezentacja Polski nie jedzie na mistrzostwa Europy, które odbędą się już w czerwcu przyszłego roku w Niemczech. To zdanie, choć jeszcze do niedawna brzmiałoby jak żart, dzisiaj to prawdopodobna wizja przyszłości.
Po wczorajszej porażce z Albanią (0:2) Polacy sprawę awansu na Euro 2024 nie mają już jedynie we własnych rękach. Musimy liczyć bowiem na słabe wyniki Czechów lub Albańczyków na finiszu eliminacji.
Oczywiście nasza kadra musi wygrać też trzy pozostałe spotkania – z Mołdawią, Wyspami Owczymi i Czechami. Sytuacja więc nie należy do komfortowych. Trzeba wygrać wszystko i liczyć na łut szczęścia.
Co dalej z selekcjonerem?
Dotychczasowa przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski zakrawa na kpinę. Portugalczyk prowadził naszą kadrę w sześciu spotkaniach i jego bilans na ten moment to trzy zwycięstwa i trzy porażki.
Biorąc pod uwagę, że jedno ze zwycięstw miało miejsce w towarzyskim starciu z Niemcami, Santos w meczach o punkty częściej przegrywał, niż wygrywał. Co najgorsze – wszystkie te porażki były zasłużone. Nie można tutaj mówić o pechu.
Jak dowiedział się portal „Meczyki.pl” prezes PZPN-u Cezary Kulesza wezwie selekcjonera do siebie na poważną rozmowę. Przyszłość 68-latka wisi na włosku i być może w przeciągu najbliższych kilkunastu godzin dowiemy się o jego zwolnieniu.
Ogromna odprawa dla Santosa
Nie dość, że Santos co miesiąc inkasuje największą pensję ze wszystkich selekcjonerów w historii (około 700 tysięcy złotych), to przy ewentualnym zwolnieniu, PZPN musiałby zapłacić mu gigantyczną odprawę w wysokości półtora miliona złotych.
Oczywiście nie jest to kwota poza zasięgiem naszego związku, jednak biorąc pod uwagę ostatnie miesiące, to Santos otrzymałby gigantyczne pieniądze, nieproporcjonalne do osiągniętych wyników i zapowiadanych obietnic.
Prezes PZPN Cezary Kulesza błyskawicznie opuścił trybuny. Poszedł prosto do szatni reprezentacji Polski. @Meczykipl pic.twitter.com/Y51cxOWQiS
— Samuel Szczygielski (@SamSzczygielski) September 10, 2023
Czytaj także: