Redaktor naczelny polskiego wydania Newsweeka, Tomasz Lis, wyraził opinię na temat ciągłego uruchamiania syren alarmowych m.in. w Warszawie. Uważa, że to trauma dla wielu Ukraińców zamieszkujących stolicę.
Syreny, petardy i wszelkie inne hałasy wywoływane z różnych okazji już od wielu lat są tematem sporów. Dla jednych to poważny problem. Inni z kolei uznają apele za kompletnie nieuzasadnione – nazywając je nawet tematem zastępczym.
Tomasz Lis o traumie Ukraińców. Boją się syren?
Jak wiadomo, odkąd trwa wojna w Ukrainie, w wielu miast tego kraju alarmy bombowe podnoszone są nawet kilkanaście razy dziennie. Nasze „syreny”, na przykład strażackie, wydają właściwie identyczny dźwięk. W ostatnich dniach użyto ich kilkukrotnie.
[irp posts=”10089″ name=”Zełenski zakochany w Polsce. Powiedział, co zrobi tuż po wojnie”]
– Żeby zagłuszyć syreny z 10 kwietnia postanowili, wbrew organizatorom, odpalić syreny znowu, z okazji rocznicy Powstania w Getcie. Bo dlaczego Ukraińcy w Warszawie mają mieć traumę raz jak mogą dwa razy? – spytał ironicznie, jednocześnie wyrażając sprzeciw Tomasz Lis.
Żeby zagłuszyć syreny z 10 kwietnia postanowili, wbrew organizatorom, odpalić syreny znowu, z okazji rocznicy Powstania w Getcie. Bo dlaczego Ukraińcy w Warszawie mają mieć traumę raz jak mogą dwa razy?
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) April 18, 2022
Syreny alarmowe w Warszawie w kwietniu 2022 r.
Faktem jest, że wielu wojennych uchodźców przybyłych do naszego kraju z przerażaniem wspomina alarmy bombowe w atakowanych przez Rosjan miastach. Nierzadko ich następstwem były niestety spadające na osiedla mieszkalne i strategiczne obiekty rakiety.
W Warszawie natomiast syreny zawyły w ostatnich dniach: 10 kwietnia, z powodu 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, a także nieco ponad tydzień później, z okazji 79. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim. Miało ono miejsce 19 kwietnia 1943 r. To właśnie o tych syrenach wspomina w swoim wpisie Lis.